Wyjazdy > Europa > Szwecja > Szwecja – początek. Plan razy 3
Szwecja – początek. Plan razy 3

Szwecja – początek. Plan razy 3

Dlaczego pojechaliśmy do Szwecji?

Rok 2020 zdecydowanie nauczył nas sprawnego planowania, rewidowania planów i adaptacji. Zaczęliśmy wycieczkę palcem po mapie do Kazachstanu, zawróciliśmy do Monte Carlo i dojechaliśmy za koło polarne do Kiruny. Cały czas musieliśmy mieć z tyłu głowy dostępny czas i planowany oryginalnie budżet. Jedno było pewne: w tym roku również spędzimy końcówkę roku na wyjeździe.

Plan nr 1

W styczniu zza Uralu wróciliśmy z pomysłem na następny wyjazd. Będąc niedaleko Kazachstanu uznaliśmy, że jest to możliwe i nawet w naszym zasięgu. W lutym zaczęliśmy planować, szukać inspiracji, oglądać filmy i zdjęcia z tego regionu.

Rozrysowaliśmy plan dzień po dniu.

Kazachstan

Przyszedł covid i Kazachstan zamknął granice i perspektywy na wyjazd.

Kraje wschodnioeuropejskie podjęły decyzję o zamknięciu granic na stałe mniej więcej do listopada — grudnia. W tych okolicznościach nie ma się co dziwić. Duże, średniozarządzalne terytoria, gdzieniegdzie postsowiecka służba zdrowia, silne lokalne autorytety. W konsekwencji oczy zwróciliśmy z nadzieją na zachód.

Plan nr 2

Pomysłem wiszącym cały czas w powietrzu był przejazd po śladzie trasy Rajdu Monte Carlo Historycznego (RMCH), który odbywa się zimą, na granicy Francji i Monaco.

Przy okazji moglibyśmy pozwiedzać kawałek Francji i Niemiec.

Rajd Historyczny Monte Carlo, rozgrywany co roku na początku lutego, ma swoje zasady. Do oficjalnego roadbooka powstaje wersja rozbudowana, wzbogacona m.in o wskazówki i uwagi, tworzona przez duński zespół (Viggo&Arne). Panowie to mili gentlemani i dzięki prostej umowie mieliśmy okazję wpleść szczegółową trasę w nasz wypad.

Innymi słowy, opracowaliśmy typowy dla nas plan wyjazdu, zarezerwowaliśmy noclegi (tu zwracając szczególną uwagę na możliwość anulowania). Kierując się najnowszymi trendami i rozsądkiem rozpisaliśmy zwiedzanie w trybie „z dala od ludzi, ale nadal ciekawie”.

Monte Carlo

Czujnie obserwowaliśmy rozwój sytuacji covidowej w Europie. Ustaliliśmy datę graniczną — kiedy trzeba zrezygnować — gdyby sytuacja się pogarszała. Na przestrzeni przełomu trzeciego i czwartego kwartału, obserwując otoczenie, zaczęliśmy przygotowywać kolejny plan wyjazdu. Mamy już trochę wypraw zaprojektowanych na mapie. Kilkanaście koncepcji, kilka szkiców, kilka gotowych do użycia. Śledząc zmagania Europy, staliśmy przed dylematem: czy pojechać, czy zostać, czy w ogóle będziemy mogli gdzieś pojechać, czy będziemy musieli zostać w domu.

Są kraje, w których wrażeń dostarcza sama natura (Kazachstan, a nawet Rosja), ale są zamknięte. Są też kraje, w których jest wiele atrakcji, ale o bardzo dużym ludzkim zagęszczeniu (na przykład Francja).

Plan nr 3

Jednym z nielicznych krajów o konsekwentnym podejściu do wirusa, z dużymi przestrzeniami i o wysokim poszanowaniu do zaleceń jak zwykle okazała się Szwecja.

Szwedzi z natury przestrzegają zasad i nie narzucają się z kontaktem osobistym.

W poprzednich wyjazdach poznaliśmy słynną szwedzką gościnność, wyrażoną np. smsem z kodem do klamki, kluczem w kopercie w skrzynce na listy albo po prostu otwartymi drzwiami do domu. Nam to bardzo ułatwia samodzielny meldunek i daje dużą niezależność.

Zaplanowaliśmy wyjazd, rozrysowaliśmy plan dzień po dniu i zrobiliśmy rezerwacje noclegów. Po raz trzeci 🙂

Ostateczny plan w wersji szwedzkiej.

Wykorzystaliśmy robocze plany przyszłych wyjazdów. W tym przypadku fragment wyjazdu dookoła Bałtyku, który zawierał przejazd przez szwedzki układ słoneczny.

Niemcy i Francja przestały być przewidywalne jeśli chodzi o restrykcje. A potem nasze noclegi zostały anulowane.

Tym sposobem pozostało nam czekać na Black Friday, by korzystnie kupić bilety na prom, co ostatecznie przypieczętowało wyjazd.

Plusem jest to, że mamy zaplanowane dwa gotowe wyjazdy na przyszłość.

One Reply to “Szwecja – początek. Plan razy 3”

Leave a Reply