Murmansk Winter Expedition: Dzień #6
Dzisiaj przejechaliśmy: 0 km
Odległość od domu: 1570 km
Index
Dlaczego powinnismy kochać i nienawidzić cara Piotra I?
Sankt Petersburg zrobił na nas wrażenie swoim pięknem i elegancją. Chcieliśmy się nim jak najbardziej nasycić, a mieliśmy w sumie do dyspozycji pełny dzień i trochę.
Plan był następujący
- Cerkiew św Izaaka
- Ermitaż
- Twierdza Pietropawłowska
- Aurora
- Starbucks
- Cerkiew na Krwi (Sobór Zmartwychwstania)
- Cmentarz na którym pochowany jest Piotr Czajkowski
Tuż po odebraniu kluczy do mieszkania wyskoczyliśmy na niezaplanowane ale konieczne zakupy.
Ciekawostka: godzina zamknięcia centrum handlowego jest totalnie umowna. Niby miało być czynne do 23, a o 23:10 kończyliśmy zakupy w marks&spencer, potem odwiedziliśmy delikatesy i nikt nas nie wyganiał.
A tak nam wyszło w praktyce
Cerkiew św Izaaka faktycznie jest ogromna i robi wrażenie. Na dziewczynach dużo większe wrażenie zrobił ogromny trawnik przed nią, pokryty grubą warstwą śniegu, na którym ulepiły bałwana.
Ermitaż jest ogromny i przytłaczający. Obejrzeliśmy wnętrza pałacowe skrupulatnie omijając ekspozycje sztuki z różnych części Europy. Gdybyśmy chcieli zobaczyć wszystko, nie starczyłoby naszej wizy 😉
Kolejny przystanek to twierdza Pietropawłowska. Na mapie wyglądało to całkiem niedaleko z Pałacu Zimowego, w praktyce trzeba było przejść przez 3 mosty. Fortecę chcieliśmy zobaczyć z bliska żeby wiedzieć od czego się to wszystko zaczęło, ale jakoś nie urzekła.
W drodze do Aurory wpadliśmy do takiego prawdziwego rosyjskiego baru na soliankę. Za 4 zupy i 4 kawałki szarlotki zapłaciliśmy imponujące 500 rubli czyli ok 27 złotych.
Spotkanie z Aurorą było okazją by w przystępny sposób, zrozumiały dla dziewięciolatek, wyjaśnić o co chodziło z Rewolucją Październikową. Kasa biletowa była już nieczynna, wiec ominęła nas sposobność do wywołania kolejnej rewolucji.
Wędrując wzdłuż i w poprzek Newy dotarliśmy do Soboru Zmartwychwstania Pańskiego. Mimo trwającego remontu najwyższej wieży prezentuje się tak przepięknie, że aż słów brak. Stanęliśmy obok Japończyków i robiliśmy zdjęcie za zdjęciem.
Przeliczyliśmy czas i plan. Dzień mijał nam niespodziewanie szybko. Postanowiliśmy więc cmentarz odwiedzić następnego dnia, natomiast by dać wytchnienie nogom, skierowaliśmy się do najbliższej stacji metra. Było warto.
Na koniec chcieliśmy po prostu zjeść na kolację coś typowo rosyjskiego. W takiej Pradze czeskiej na każdym rogu czekają knedliki i ser smażony. A tu lipa. Nie chodziło nam o bar typu stołówkowego, tylko o restaurację regionalną. W końcu znaleźliśmy coś na samej gorze centrum handlowego, gdzie wśród pizzy i makaronu ukrywały się dania z dawnych republik radzieckich. Pod względem turystyki kulinarnej – rozczarowanie.
Nasz spacer wyglądał tak:
Dzień drugi
Drugiego dnia zgodnie z planem pojechaliśmy na Cmentarz Tichwinski, po to żeby odwiedzić groby Piotra Czajkowskiego, Nikołaja Rimskiego-Korsakowa, Modesta Musorgskiego i Leonharda Eulera.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wypadu do Sankt Petersburga. Zimą to bardzo fajne miejsce spacerowe. Bez tłumów, w miłej atmosferze, pięknie i tajemniczo oświetlone. Polecamy!
Wskazówki praktyczne dotyczące zwiedzania Petersburga czekają na Was w kolejnym wpisie.