Nordkapp z namiotem dachowym 2022 – cz. 1
Index
Pomysł na Nordkapp
Już w grudniu 2021 zastanawialiśmy się gdzie pojechać na wakacje. Zresztą, jak co roku w tym okresie. Wymaga to zaplanowania budżetu. Wtedy nie było wiadomo czy gdziekolwiek będzie można pojechać. Agnieszka tęskniła za reniferami. Kierunek północny wydawał się być w miarę prawdopodobny, mimo widma pandemii. Rozważaliśmy też kraje nadbałtyckie (Litwa, Łotwa, Estonia), wyspy w Estonii, a także Ukrainę i Mołdawię. Kazachstan zszedł na dalszy plan. Niestety.
Myśli dotyczące wyjazdu na Ukrainę krążyły nam wokół rajdu Leopolis. Również planowanej i przekładanej (wiecie dlaczego) imprezy SAABowej organizowanej przez ukraińskie Saab Family. Poza tym po prostu chcieliśmy zobaczyć główne miasta.
Normalnie w grudniu byśmy planowali wakacyjny wyjazd, a tu nie było nic wiadomo.
Chcieliśmy się uniezależnić od hoteli, pensjonatów i innych miejsc, które mogłyby zostać zamknięte. Stąd wziął się pomysł na namiot dachowy na Nivie. Siedliśmy do rysowania różnych tras o różnym poziomie prawdopodobieństwa.
Myśleliśmy o tym, żeby pożyczyć duży namiot. Okazało się jednak, że wypożyczenie nie jest takie proste. Postanowiliśmy więc kupić własny. A całą resztę naszych rozważań łatwo znajdziesz tutaj.
Żeby pojechać na Nordkapp, wycieczkę trzeba podzielić na następujące etapy:
- Litwa -> Łotwa -> Estonia;
- Finlandia -> Norwegia;
- Nordkapp właściwy
W skrócie:
- Litwa + Łotwa + Estonia: zawsze się znajdzie coś ciekawego, mimo że nie są to duże kraje, a mają dużo zabytków i ciekawych muzeów. Łatwo tu wrócić, wiec warto wybrać dwie atrakcje, by się zamknąć w dwóch dniach transportowych.
- Finlandia: dużo ciekawych miejsc: kultura i zabytki, natura. Trudniej się dostać, warto korzystać, ale warto pamiętać, że główny cel jest u góry mapy.
Od Rovaniemi w górę zaczyna być coraz bardziej księżycowo. Tu już warto kombinować co zobaczyć, bo będzie trudniej wrócić.
- Norwegia; szczególne zabytki i atrakcje naturalne, wiec jeśli się nie jedzie potem na Lofoty, to warto dobrze zaplanować czas. Pamiętajmy, że po drodze jest Alta, a dalej Honningsvag.
- Nordkapp sam w sobie plus okolice.
Z takich kawałków można sobie zmontować różne warianty wyjazdu, w zależności od czasu, budżetu i zainteresowań.
Byliśmy Saabem 9-3X latem, ale wtedy Nordkapp był punktem kulminacyjnym większej objazdówki po Skandynawii.
Byliśmy też Saabem 9-5 NG zimą. To było fajne wyzwanie i towarzyszyły mu inne emocje.
W tym roku terenówką z namiotem dachowym chcemy dopełnić turystycznie to, czego jeszcze nie widzieliśmy i odświeżyć to, co widzieliśmy. Namiot dachowy jest dla nas nieznanym obszarem. Smaczku dodaje fakt, że chcemy spać poza campingami
Jako że to kolejna wizyta w tych rejonach obowiązkowe staje się odwiedzenie znajomych. Fajnie jest mieć łatwość w nawiązywaniu kontaktów. Rozmowa pokazująca różne punkty widzenia jest czymś bardzo ciekawym.
Przed wyjazdem
Strasznie fajne było to, że z budżetu wykreśliliśmy pozycję kosztową „nocleg”, bo mamy swój namiot dachowy. Jednak, że planowaliśmy wyjechać w piątek po pracy, a celem była Litwa, to postanowiliśmy się nie wygłupiać i zarezerwowaliśmy miejsce w dwugwiazdkowym hotelu.
Żeby sensownie zaplanować trasę, świadomie zaplanowaliśmy miejsca do spania na dziko, oglądaliśmy na streetview, czytaliśmy recenzje itp.
Dobrze się nam złożyło w czasie, bo część zaoszczędzonych pieniędzy skonsumuje nam wzrost cen paliwa. W modelu, w którym wyliczaliśmy kasę na paliwo, litr miał kosztować 6 zł. I tak oto z 4900 zrobiło się 6300.
Jadąc latem, nie bierzemy kurtek, kombinezonów itp. Wersja letnia jest prostszą ubraniowo. Dobry polar i peleryna przeciwdeszczowa załatwią górę ubrania. Jesteśmy w stanie spakować się do bagażnika nivy bez upychania rzeczy w środku. Planujemy mieć kontakt z cywilizacją, wiec bierzemy po 8 kompletów ubrań, na 8 dni. Żeby mieć więcej miejsca, w miejscu koła zapasowego mamy skrzynkę, w której mamy części zapasowe i kuchenkę turystyczną.
Świadomie zrezygnowaliśmy z części prowiantu, ponieważ planowo chcemy zjeść na miejscu lokalne rzeczy. To wynika z doświadczenia. Czyli na Litwie cepeliny, I potem inne dobre rzeczy.
Ładowanie elektroniki odbędzie się z samochodu, a rzeczy, które nie są ładowane na USB – będą podpięte do przetwornicy. Wykorzystujemy fakt, że mamy nowy alternator, mocniejszy niż seryjne.
Śpiwory jadą w namiocie, więc nie zajmują w miejsca w aucie
Zaopatrzyliśmy się w prysznic turystyczny, ale też w środki do mycia na sucho. Temat spania na dziko jest dla nas nowy. Stąd chcemy być gotowi na wszelkie okoliczności.
Dzień 0 – z Warszawy do Mariampolu.
Największym sukcesem było to, że byliśmy spakowani 2 dni wcześniej. Gdy wysokie auto trzyma się w zewnętrznym garażu, i wszystkie graty trzeba tam zawieźć (nie ma trybu: to ja wyskoczę do garażu na 5 minut i zaniosę), to motywuje, nadaje dyscyplinę więc i pomaga. Pakowanie zaczęliśmy w niedzielę, a skończyliśmy w środę, łącznie z odkurzeniem samochodu. Najbardziej emocjonujące było poszukiwanie zaginionego dowodu rejestracyjnego, który się przykleił do innych dokumentów. 30 minut na adrenalinie.
Na autopilocie przejechaliśmy przez Polskę i kawałek Litwy, do Mariampolu.
Dzień 1 – z Mariampola pod Tallin.
Z Mariampolu wystrzeliliśmy się do Kowna. Mieliśmy 4 powody, by tam pojechać.
Po pierwsze Cepeliny, po drugie chłodnik litewski, po trzecie smażony chleb. Główną atrakcją był poprzedni właściciel porsche. Jak można było się spodziewać, rozmawialiśmy z nim 2 razy dłużej, niż planowaliśmy. Zresztą poprzednim razem też dużo z nim gadaliśmy. Geopolityka, pandemia, podatki, życie w jednym kraju, w drugim, ot zwykła rozmowa 🙂 Pozdrawiamy Arunasa.
A potem – kierunek Tallin, nie patrząc na nic po drodze, jedynie z przerwą na kolację na Łotwie.
Jeszcze w domu przygotowaliśmy sobie wkład do jajecznicy (przesmażona cebulka i kiełbasa), zatrzymaliśmy się w malowniczym miejscu nad brzegiem Bałtyku, zrobiliśmy jajecznice, a pod koniec jedzenia zauważyliśmy chlapiącą się w wodzie niewiastę w stroju Ewy.
Oryginalnie, planowaliśmy popłynąć promem rano, ale różnica w cenie była dosyć istotna, wiec zdecydowaliśmy się na rejs po południu.
Pierwotnie planowaliśmy dojechać pod Tallin na godzinę 22, na camping, ale postanowiliśmy się rozstawić nad brzegiem morza, w sumie blisko portu, bo godzina lądowania przesunęła się na po północy.
Pojechaliśmy na cypelek. Mijaliśmy wybrzeże portowe, stocznię, aż w końcu dotarliśmy na parking. Wyglądało to trochę strasznie, prawie pusty parking, ale były czyste toi-toie z papierem. Jeden z samochodów miał rozłożony namiot dachowy, co upewniło nas, że i my możemy się tu rozłożyć.
Dopiero rano okazało się, że jest to bardzo atrakcyjny teren rekreacyjny, z ławeczkami, stanowiskami do ćwiczeń, miejscem pod ognisko, prysznicem, toaletą z porcelanowym tronem itp.
Dzień 2 – Z Tallina do Gdzieś w Finlandii
Tymczasem o 6 rano rosyjskojęzyczny obywatel postanowił zaznaczyć swoją obecność bardzo głośnym umuzykalnianiem okolicy. Rodaczka w dosyć stanowczych słowach zmotywowała go do uspokojenia się. Mogliśmy spać dalej.
Gdy już obudziliśmy się na dobre, okazało się, że jesteśmy na dość zatłoczonym parkingu, w samochodzie obok ktoś już nie śpi, w samochodzie z drugiej strony syn z ojcem właśnie zwijają obóz.
Plaża w pełnym słońcu była bardzo ładna, z ławeczkami i przebieralniami. Woda słona, mokra i z glonami.
W namiocie dachowym byli Niemcy, którzy przyszli pochwalić nasz namiot.
Następnym krokiem było uzupełnienie zapasów spożywczych. Okazało się, że nie ma mleka UHT, a w samochodzie nie jesteśmy w stanie zapewnić temperatury 2 do 6 st.
Pojechaliśmy do kolejki na prom. Ciekawostka, 2,3 metra wysokości zakwalifikowało nas do kategorii busów, więc z wjazdem musieliśmy czekać, aż wjadą wszystkie auta osobowe.
Po 2,5 godziny wybujania na promie Nivie trzeba było dolać płynu chłodniczego, bo zaczęła się grzać bardziej niż zwykle. Po dolaniu 0.5l wszystko wróciło do normy. Rosyjskie auto, pół litra, taki żarcik, ha ha.
10 lipca był cieplejszy w Finlandii niż w Estonii.
W Finlandii oglądaliśmy potencjalne miejsca do noclegowania. Jak nie było, tak nie ma na parkingach toalet, stolików i ławek jest jakby mniej. Mowa tu o głównych drogach na północ.
Bez zmian, stacje paliw są bezobsługowe, ale są zmodernizowane o płatności bezstykowe (nie trzeba ganiać z plastikiem tak jak we Francji jeszcze w styczniu 2022)
Z pamiętnika podróżników z namiotem dachowym. Jest głośniej, wiec trzeba pomyśleć o spojlerze na przód, żeby zakryć przestrzeń między dachem a namiotem. Warto mieć wodę w butelkach, żeby umyć zęby, albo choćby kubek lub talerz w każdych warunkach. Operujemy na 2 butelkach po 1.5l na 4 osoby. Jadąc w lipcu, w kierunku białych nocy, warto mimo wszystko mieć latarkę, bo na początku się przyda. Nabieramy wprawy w składaniu i rozkładaniu namiotu.
Mieliśmy zaplanowane miejsce na nocleg, ale na miejscu okazało się, ze tam są tylko krzaki. Nie dało się do tego zgłosić do booking.com [link], więc musieliśmy się tym zająć sami. W rękę park4night i szukamy. 3 minuty później mieliśmy upolowaną fajną miejscówkę, ale jakieś pół godziny jazdy dalej. Bardzo rzeczowy wpis Brytyjczyka sprzed 2 miesięcy upewnił nas co do wyboru
Na miejscu — pusty plac, z boku wiata ze stołem i ławkami, z rozsądnej odległości toaleta z prysznicem i ciepłą wodą. Wniosek: warto w serwisach typu park4night lub Grupa Biwakowa dorzucać opinie i zdjęcia (ale niekoniecznie tylko swojego kampera), żeby zrobić dobry uczynek dla społeczności.
Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie nam miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla nas to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że ten wpis jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij nasz post – oznacza to, że doceniasz naszą pracę.
- Bądźmy w kontakcie, polub nas na Facebooku lub Instagramie. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
The form you have selected does not exist.
3 Replies to “Nordkapp z namiotem dachowym 2022 – cz. 1”
ale super 🙂
moje marzenie
Zastanawiam się nad wyjazdem na Nordkapp latem tego roku (podobna trasa jak u Was, ale z powrotem przez Norwegię (zahaczając o Lofoty) i Szwecję z promem do Polski). Na pokładzie 3 małych dzieci (w tym jedno dopiero „w drodze” więc w czasie wyjazdu miałoby kilka miesięcy). Myślałam o zakupie namiotu dachowego, ale przeraża mnie trochę wizja dużego wiatru w okolicach Nordkapp, niskiej temperatury w nocy no i ogólnie spania w namiocie „na dziko”. Czy jak jechaliście w lipcu, w nocy były bardzo niskie temperatury? Spało się w miarę komfortowo? Jakie mieliście śpiwory? (Miałabym jeszcze ze 100 innych pytań, ale na tę chwilę w ogóle zastanawiam się, czy ma to sens, czy się nie „zamęczymy”, czy lepiej wynająć campervana – w ten sposób zwiedzaliśmy już południe Norwegii z 4miesięczną córką).
Zatem, w lipcu jest ciepło u góry. Nie ma jakiś szczególnych wichór.
Powrótu przez Norwegię to będzie realnie 3-4 tygodnie, żeby nie była to opowieść drogi.
Namiot dachowy zawsze jest kompromisem pomiędzy kamperem. Tzn. Kamperem nie wszedzie wjedziesz oraz koszty np. kempingów, promów etc. są istotnie wyższe. Więc sądzę, że warto, abyś sie zastanowiła, co jest ważniejsze. Wygoda czy koszty.