Wyjazdy > Europa > Irlandia > Ile kosztował nas Złombol 2019?
Ile kosztował nas Złombol 2019?

Ile kosztował nas Złombol 2019?

Jest to pierwszy artykuł z serii poradników o finansowej stronie podróżowania, na przykładzie rajdu Złombol 2019.
Już niedługo pojawi się kolejny wpis, o narzędziach, których używamy do planowania podróży.

Wstęp

Często spotykaliśmy się z pytaniem, ile tak naprawdę kosztuje Złombol. Sporo osób zakłada, że jest to typowy niskobudżetowy wyjazd. Bo jedziemy gratem i śpimy po kempingach. Nie jest to takie jednoznaczne.

Dla niecierpliwych droga na skróty:
PlanRealizacjaWnioski

#ZawszeGratem

Serwisowanie (czy wręcz naprawianie) na bieżąco w trakcie podróży jest na początku dodatkową atrakcją. Lecz dla części załóg to też niestety koniec wyprawy. Bywa, że i to już na początku rajdu w pierwszych momentach. Jeżeli nastawiamy się na dobrą zabawę, w miarę pewny, albo znany nam wóz, to jednak podstawa. Jeżeli wiemy jak radzić sobie z problemami, bo mamy przetrenowane wcześniej, to nie jest to problem. Gorzej jednak, kiedy staniemy ostatecznie. Wtedy zaczynają się realnie spore koszty i czasami też problemy logistyczne. Sami jechaliśmy część trasy z włączony ogrzewaniem przy upalnym żarze za oknem dochładzając silnik. Ale to znany problem i w miarę proste rozwiązanie.

Prawdą jest, że stary samochód często może mieć niski koszt zakupu. Ale jego kondycja techniczna to już może być loteria. Nawet z pewnego i zaufanego źródła.

Dlatego koszt przygotowania samochodu jest osobnym wydatkiem. Jest to kwestia indywidualna. Tak samo, jak zapas części zapasowych, jak i wyobraźnia, co zabrać. Podobnie jak osobiste wyposażenie złombolowicza. Mamy tu na myśli, śpiwory, namioty, kuchenki i inne szpeje, które zazwyczaj są przydatne. Tak samo również, jak koszt zakupu naklejek startowych czy cegiełki wpisowej. Ten artykuł nie będzie obejmował tego zakresu wydatków.

Budżety

Doświadczenia z poprzednich lat nauczyły nas, jak ważne jest zaplanowanie budżetu przed wyjazdem.

Oczywiście z różnym skutkiem udaje nam się go potem zrealizować zgodnie z planem. Zazwyczaj lepiej, niż gorzej. Ale to już kwestia wprawy, odpowiedzialności i często też wiedzy.
Taki kosztorys pozwala nałożyć nam pewne ramy finansowe dla 4-osobowej rodziny w podróży. A dodatkowo, już wcześniej wiemy, że trzeba odpowiednio wcześniej zacząć odkładać na dany wyjazd. Optymalizując koszt, warto sprawdzić też, jak zmieniają się ceny np. biletów na prom. Kupowanie biletu w dniu wypłynięcia jest najwygodniejsze, ale często też najkosztowniejszym wyborem. Czasami takie podejście też pokazuje nam, że na dany wojaż nas po prostu nie stać. Wtedy musimy go przeorganizować: albo przyciąć trasę, albo zrezygnować z wygodniejszych noclegów na rzecz namiotu, albo przełożyć część zaplanowanych wstępnie atrakcji.
Niestety też czasami po prostu rezygnujemy z tego wyjazdu, aby obrać kierunek mieszczący się w zasięgu możliwości portfela.

Budżet – jakie przyjęliśmy założenia

  • jedziemy w 4 osoby (2 duże, 2 małe)
  • noclegi mają być, jak najtańsze
  • ze względu na to, że każda noc będzie gdzie indziej, wybieramy wariant gdzie łóżko i dach już czeka, czyli nie namiot (poza metą w Irlandii)
  • bierzemy jedzenie z domu
  • chcemy coś pozwiedzać
  • chcemy spróbować lokalnej kuchni
  • kupujemy magnesy na lodówkę i długopisy dla kolegi opiekującego się naszymi kotami
  • wysyłamy pocztówki z wyjazdu

Plan

Naszym podstawowy narzędziem do planowania wyjazdu jest Furkot.com. Jesteśmy w stanie tą aplikacją bez zbędnych trudności naszkicować, a następnie wypolerować sobie wyjazd. Nie tylko samą trasę, ale też sporo innych informacji, jak szacowany czasy przejazdów, tankowań czy noclegów.

2019 Złombol – Irlandia – v2

Noclegi

Noclegów szukaliśmy sporo wcześniej za pośrednictwem booking.com’a.
O tym dlaczego, akurat ten serwis wybraliśmy, pisaliśmy obszerniej w artykule pt. „Co się dzieje kiedy nasz nocleg z booking.com natrafi na problem?”. Ponieważ w Holandii, nie znaleźliśmy sensownego kosztowo noclegu, to tu pomógł nam AirBnB.

Zatem, plan obejmował 11 noclegów. A myśl, że śpimy w:
– mieszkaniu,
– gospodzie,
– samoobsługowym hotelu F1,
– domku letniskowym,
– namiocie (meta Złombola),
– przyczepie cyrkowej
– i czterogwiazdkowym hotelu,
pachniała przygodą. I wiele się nie pomyliliśmy.

Najtańsze było mieszkanie (116 zł), najdroższy był camping (272 zł).
Całość miała kosztować 2108 zł.

Średnio 210 zł za nocleg.

Paliwo

Zakładany dystans to 6000km, a spalanie dla Łady Nivy to 10/100. Przyjęliśmy stałą cenę litra benzyny, ponieważ różnica przy tak dużym dystansie dobrze kompensuje np. nieprzewidziane opłaty drogowe, objazdy czy też koszty parkingów. Ten model sprawdzam nam się dobrze od lat.

Przyjęliśmy średnią cenę paliwa: 1,65 eur za litr.

Spodziewaliśmy się więc wydatku rzędu 4633 zł na paliwo.

Promy

W sumie na prom wsiadaliśmy 4 razy. Z Francji do UK, z UK do Irlandii i z powrotem.

Zebraliśmy ceny promów w interesujących nas datach i włożyliśmy do tabelki.
Następnie wybraliśmy to, co pogodziło budżet i rozkład jazdy, tak żeby to ogarnąć z sensem.

Koszt biletów na prom

Prom z UK do Irlandii i z powrotem jest znacząco droższy niż prom z kontynentu na wyspy, dlatego, aby zminimalizować ryzyko dokupiliśmy sobie taryfę Flexi (dodatkowe 22 funty za każdym razem). Finalnie kosztowało nas to 2 837 zł.

Taryfy Flexi dają możliwość zmiany czasu odpłynięcia. Zazwyczaj ostatnią zmianę można dokonać dobę przed odpłynięciem. Jest to bardzo wygodne, ale też ma swoją cenę. Warto pamiętać, że to forma ubezpieczenia.

My wzięliśmy flexi tylko na ten na drogi bilet promowy.

Różnica kosztu biletu dla tańszego promu, z opcją flexi była istotnie większa w stosunku do standardu. Szacowaliśmy, że trasa jest na tyle długa, że w przypadku opóźnienia zdążymy je nadrobić. Stąd zrezygnowaliśmy z opcji elastycznej.
W przypadku znacząco droższego biletu wybraliśmy bezpieczną, ale kosztowniejszą wersję. Wynika to z faktu, że koszt opcji flexi był na tyle niskim procentem udziału w cenie zakupu, a krótki dystans i czas na ewentualne nadrobienie opóźnienia w UK, a co za tym niespóźnienie się na prom, a w konsekwencji straty zakupionego transferu, że daliśmy sobie spokój z kombinacjami.

Jedzenie

Przyjęliśmy z naszych doświadczeń, tworzenia menu, w poprzednich wyjazdach, że dla naszej rodziny na jedenaście dni – koszt zakupu zabieranego jedzenia z Polski nie powinien przekroczyć kwoty większej niż 1000 zł.

W ciągu dnia posiłki składały się przede wszystkim ze:

  • rano – śniadania (mleczne płatki owsiane zalewane wrzątkiem z owocami z puszki) lub szeroko pojęte kanapki;
  • w ciągu dnia – gotowe zupy turystyczne (nie chińskie) z dodatkiem makaronów;
  • na wieczór – ciepłe kolacje oparte o liofilizowaną kaszę gryczaną, sosy, mięsne dodatki, oraz warzywa, alternatywnie spaghetti z gotowymi sosami i podsmażanymi kabanosami lub suchą krakowską;
  • wodę wysoko zmineralizowaną i suplementy diety wielowitaminowe;
  • suszone owoce, np. morele, rodzynki czy też orzechy;
  • coś słodkiego oraz herbatniki, biszkopty i krakersy;
  • kawę w saszetkach do sączenia;
  • herbatę z sokiem z cytryny i malin;
  • 6szt. RedBulli na specjalne okazje.

Generalnie było bardzo gorąco i świadomie założyliśmy, że w ciągu dnia będzie mniejsze zainteresowanie posiłkami.

Ubezpieczenia

  • EKUZ – medyczne na poważne problemy.
    Koszt wydania karty: Bezpłatne.
  • Warta Travel – medyczne prywatne i doraźne, z szybkim czasem reakcji w razie potrzeby.
    Koszt: 128zł
  • Zielona Karta – Zagraniczne OC:
    Koszt: 39zł
  • OC w życiu prywatnym i na potrzeby drona.
    Koszt: Bezpłatnie, zawarte w ubezpieczeniu medycznym z Warty.

Zwiedzanie

Przed wyjazdem kupiliśmy bilety do Muzeum w Berlinie (Neues Museum i Pergamon), wydając z góry 154 zł.

Ponieważ była to nasza pierwsza wizyta w Holandii i Belgii, to założyliśmy po przygotowaniu się, że w pierwszej kolejności musimy się naspacerować i naoglądać, po prostu piękne, zabytkowe stare miasta. GoogleStreetView było pomocne, aby upewnić się, że przewodniki piszą prawdę. I pisały. Brugia jest prześlicznym miastem. Spędziliśmy na miejscu cały dzień i na pewno tam wrócimy.

Wielka Brytania była raczej do przejechania z krótkimi wyskokami na obejrzenie starówki, co ważniejszych miast. Mieliśmy spory slot na Londyn i okolice. Celem było obrzeżenie tego, co obejrzymy dokładnie, jak będziemy mieli tu dedykowany wyjazd. Sumując ten wszystek czas w trakcie planowania, mieliśmy kilkanaście dużych godzin. Więc na muzea tu przestrzeni nie było.

Kubki Starbucksowe

Ponieważ wyjazd rozrastał się kosztowo, postanowiliśmy zrezygnować w ramach tego wyjazdu z zakupu lokalizowanych Kubków Starbucksowych, które zbieramy. Wynikało to przede wszystkim z tego, że na trasie przejazdu miast, które posiadają swój własny kubek jest od groma. Chcąc zrealizować ten plan musielibyśmy dołożyć do sekcji pamiątki prawie 3k zł. Za dużo.

Pamiątki

Naszymi podstawowymi pamiątkami są magnesy na lodówkę. Poza tym, od jakiegoś czasu przywozimy naszemu koledze Jackowi długopisy z ciekawych miejsc, które dostaje w ramach podziękowania za opiekę nad naszymi kotami.

Lubimy wysyłać pocztówki do naszych znajomych i przyjaciół. A to też kosztuje.

Założyliśmy, że na pamiątki wydamy nie więcej niż 300zł.

Kontrola wydatków na bieżąco

Aby nie dać się zwariować, ale też, aby nie popłynąć z budżetem, mamy zwyczaj płacić za wszystko jedną kartą. W naszym wypadku doskonale sprawdza się, od paru lat, przedpłacona multi-walutowa karta Revolut. Jest taniej niż w kantorze.

Chcesz bezpłatnie przetestować Revoluta, kliknij tutaj w nasz link.

Jedną z jej genialnych funkcji jest automatyczne kategoryzowanie zakupów. Ponadto dostajemy możliwość założenia samemu sobie limitu sumy kwot transakcji na typ wydatków. Jak przekroczę założony pułap na jedzenie to dostanę o tym informacje. Na bieżąco też mogę w telefonie sprawdzić ile mamy do dyspozycji środków, włącznie z podziałem na kategorie. Pozwala to zaciągnąć lejce na rozrywce — świadomie.

Bufor na wszelki wypadek

Wydaje się to oczywiste, ale czasami o tym zapominamy, kiedy wyjazd jest krojony na styk. Niestety przy takiej trasie i jej intensywności musimy mieć po prostu zapas środków finansowych na wszelki wypadek. Może to być karta kredytowa albo gotówka. My zakładamy, że trzeba mieć minimum 10% budżetu dodatkowo do dyspozycji na wszelki wypadek.


Składniki zbędne, z których nie zrezygnowaliśmy, bo tak!
Zaplanowaliśmy, że ok. 500 zł przejemy, próbując lokalnych smakowitości.


Realizacja

Noclegi

Dołożyliśmy jeden nocleg w hostelu w okolicach klifów Moher. Finalnie na spanie poszło 2359 zł (o 251 zł więcej niż zakładał plan).

Paliwo

Paliwo, płatne drogi i tunele oraz mosty, plus parkingi.
W sumie wydaliśmy 4356 zł (czyli zostało nam 277 zł)

Koszt paliwa

Promy

Urzekliśmy swoim wdziękiem 😉 pracownika odprawy promowej, który zaproponował nam popłynięcie wcześniejszym promem z Dover do Calais (zamiast z Dover do Dunkierki), który cennikowo był droższy. Możemy więc twierdzić, że zaoszczędziliśmy 11 EUR ;).
Czyli z naszej kieszeni poszło 2 837 zł — zgodnie z planem.

Jedzenie

Mimo, że planowaliśmy pierwotnie inaczej, postanowiliśmy częściej dłużej o tą godzinę pospać na rzecz kanapek. Więc żeby dało się jednocześnie jechać i jeść, robiliśmy sobie kanapki w aucie. Czyli po drodze kupowaliśmy chleb i coś do niego.

Poza tym, jako że było koszmarnie gorąco, sporo kasy poszło nam na zimne napoje, poza wodą której też wypiliśmy w ogromnej ilości.

Dlatego właśnie na jedzenie poszło 1025 zł, czyli prawie zmieściliśmy się w budżecie. Część zapasu jedzenia, z którym wystartowaliśmy z domu, wrócił z nami i wykorzystamy go na następnym wyjeździe.

Jedzenie dodatkowe, wynikające z naszego łakomstwa i turystyki kulinarnej:

  • na promach (2x english breakfast, fish & chips, macaroni cheese): 396 zł
  • w restauracjach (The Cloister w Ennis – klimatyczna restauracja w pozostałościach klasztoru, belgijskie frytki w Brugii oraz typowe niemieckie jedzenie w Berlinie): 719 zł.

Poszło sporo więcej niż zakładaliśmy: 1115 zł zamiast 500zł.

Zwiedzanie

W Wielkie Brytanii postanowiliśmy zobaczyć Stonehenge, co kosztowało nas nieplanowane 234 zł. Nie planowaliśmy tego pierwotnie, ze względu na spodziewany brak czasu. Ale tak wyszło, że skoro byliśmy w okolicy, a czasu było nadto, to żal nie zobaczyć tego niesamowitego miejsca. Warto.

Nawet na kamienie w Stonehenge trzeba kupić bilet

Pamiątki

Pamiątki (długopisy, magnesy) kosztowały 356 zł, na pocztówki i znaczki poszło 130 zł.
W sumie 486zł zamiast zakładanych 300zł.

Podsumowanie

Zakładaliśmy, że wydamy 11699 zł (plus 10% buforu 1170 zł). W rzeczywistości zaliczyliśmy rozjazd na poziomie 13% (wydane 12579 zł) – przekroczyliśmy budżet o 880 zł, co zjadło nam 75% naszego zapasu kasy.

Wnioski mamy następujące: szacowanie typowych elementów wyjazdu wychodzi nam dobrze. Natomiast jeśli chodzi o wydatki spontaniczne, gdzie sky is the limit, powinniśmy bardziej uważać i bardziej świadomie wydawać pieniądze.

Konkluzja jest taka, że Złombol 2019 nie był dla nas tanią imprezą. Prawie połowa budżetu to paliwo, ale nie ma się czemu dziwić przy takim miejscu docelowym.

Dla nas wniosek jest taki, że żeby móc cieszyć się Złombolem 2020, trzeba będzie zamontować świnkę-skarbonkę odpowiednio wcześniej.

Świnka też kosztuje

A Wy jak planujecie pieniądze na wyjazd?
Przed, po, czy w trakcie wyjazdu?
Napiszcie koniecznie w komentarzach!

One Reply to “Ile kosztował nas Złombol 2019?”

Leave a Reply